Do niedawna, wydawało mi się, że mimo życia ze śmiertelną chorobą, to ja mam nad nią władzę. Chodziłam do szkoły, spotykałam się z przyjaciółmi, rozwijałam moją pasję jaka jest śpiew.

Jednak kilka miesięcy temu po raz pierwszy poczułam strach. Trafiłam do szpitala z zaostrzeniem choroby. Po raz pierwszy zostałam podłączona do tlenu. Wydolność moich płuc gwałtownie spadła.

Nie poddaję się i walczę, ale wiem, że tak naprawdę aby wygrać potrzebuję leków przyczynowych.

Nie chce się bać! Chcę żyć!

Gosia, lat 20